Taktyka / Kamil Walicki
Bardzo często odnoszę wrażenie, że polscy wędkarze mają kompleks „malucha”. Wiem – nieco kontrowersyjnie napisane, ale bądźcie spokojni – nie dotykam tu spraw damsko-męskich. Chodzi o wielkość przynęt używanych do spinningu, a nawet do metody trollingowej.
Wiem skąd to się bierze. W naszych rodzimych wodach zostało już niewiele dużych drapieżników i często wychodzimy z założenia, że lepiej złowić cokolwiek, niż pływać za dużą rybą i przez tydzień czy dwa nie zaliczyć nawet brania. Jednak te przyzwyczajenia często przenosimy na łowiska zagraniczne, na których złowienie metrowego szczupaka czy okazałego sandacza jest dużo bardziej prawdopodobne. Czy słusznie? Posłuchajcie…
Na pewno każdy z Was zna teorię, że drapieżniki potrafią błyskawicznie kalkulować, czy atak na przepływającą ofiarę im się „opłaca”. Wynika to z prostego rachunku – czy kąsek będzie na tyle duży, aby wyrównać ilość zużytej energii do ataku. To prawda, ta teoria jest prawdziwa. Słyszeliście też na pewno stwierdzenie, że duże przynęty są selektywne – to również prawda. Ale jest coś jeszcze! Otóż bardzo często się zdarza, że nieaktywny drapieżnik zareaguje dopiero na naprawdę dużą przynętę, podczas gdy wabiki w mniejszych rozmiarach po prostu ignoruje. Dotyczy to w szczególności szczupaków oraz sandaczy.
W wypadku esoxów dochodzi kolejny wątek, czyli… terytorializm. Szczupak nie przepada za konkurencją i stara się intruza przegonić (podobnie zachowują się trocie oraz pstrągi, stąd np. olbrzymia skuteczność jaskrawych woblerów, tzw. „strażaków”). Różnica jest tylko taka, że o ile trocie dość często odganiają intruza poprzez „strzał” zamkniętym pyskiem, to szczupaki przeważnie starają się wbić w konkurenta zęby. Jeśli się więc zapytacie, czy warto stosować duże przynęty na szczupaki i sandacze, odpowiem – zdecydowanie TAK.
W moim przekonaniu jest różnica między dużą przynętą na szczupaki, a dużą przynętą na sandacze. Szczupakowa guma pokaźnych rozmiarów zaczyna się wg mnie od około 20 cm, a sandaczowa od 15 cm. Gdzie jest górna granica? W przypadku szczupaka górna granica chyba nie istnieje i może ją wyznaczać wyłącznie nasz sprzęt, którym po prostu nie rzucimy gumą mierzącą 40 cm czy ważącą 150 gramów. Takie wabiki nadają się już raczej do trollingu i naprawdę nie musimy się ich „bać”. Wielokrotnie zdarzyło mi się, że do holowanego szczupaka w granicach 60-70 cm podnosiła się prawdziwa lokomotywa, a kilka razy taka szczupacza mamucha łapała w pół holowanego 70-taka. Czy istnieje więc górna granica wielkości przynęt na szczupaka? Zdecydowanie nie.
Z kolei w przypadku sandaczy wydaje mi się, że będzie to około 35-40 cm. Łowiąc na jednym z jezior z dużą ilością olbrzymich szczupaków, używaliśmy gum w przedziale 20-30 cm. Codziennie wyjeżdżał szczupak 100+, ale mieliśmy też sporo brań nie do zacięcia. Po jednym z takich trąceń mój kompan wyholował sandaczyka… Ryba miała około 40 cm, a wystartowała do potężnej gumy o długości 25 cm, która ważyła ponad 100 gramów i miała potężną płetwę ogonową, wprawiającą ją w mocną i szeroką pracę. Przez pięć dni pobytu na Varpen złowiliśmy kilka niewielkich sandaczy, które zżerały duże, szczupakowe przynęty. Nikomu nie polecam szukania sandaczy za pomocą gum po 30 cm, ale smukły ripper lub „jaskółka” o długości 20 cm na pewno nie będą przesadą.
Stosując duże przynęty, z reguły będziemy mieli mniej brań niż koledzy, którzy używają przynęt średnich lub mniejszych. Jednak szansę na naprawdę dużą rybę będziemy mieli większą. Przemyślcie zatem czy wolicie złowić więcej ryb średnich, czy jednak lepiej iść na jakość.
Ps. Nie zapominajcie, że łowiąc gumeczką o długości 5 cm również możecie złowić dużego sandacza lub olbrzymiego szczupaka. Nikt z nas w 100% nie poznał zwyczajów ryb i najpiękniejsze w naszej pasji jest to, że bardzo często Przyroda potrafi nas zaskakiwać. Przynajmniej nie jest nudno.
Kamil „Łysy Wąż” Walicki
Witam serdecznie wszystkich Wędkarskich Podróżników!
Nazywam się Piotr Motyka i jestem gospodarzem oraz redaktorem tego bloga.
Na blogu znajdziecie wiele moich tekstów, zdjęć oraz reportaży, ale także materiały autorstwa moich Kolegów „po kiju”. Część z nich prezentowana jest również na stronie fishingexplorers.com, inne tylko tutaj. Tematem są wędkarskie podróże, a wszystko adresowane jest do ludzi, którzy tak jak my je kochają.
Zapraszam serdecznie!