Biuro Eventur organizuje liczne wyprawy pod opieką doświadczonych, polskojęzycznych przewodników (niektóre z nich znajdziecie TUTAJ). To najlepsi dostępni na rynku fachowcy, którzy posiadają wiele lat doświadczenia na zagranicznych łowiskach i co najważniejsze, chętnie dzielą się nim z klientami. Co innego być bowiem świetnym wędkarzem, a co innego chcieć i umieć przekazać tę wiedzę innym. Nasi przewodnicy potrafią to zrobić w przyjazny i kulturalny sposób. Poznajcie ich nieco bliżej!
Od ponad 20 lat przemierzam świat i wędki zawsze są obok. Mam to wielkie szczęście, że pracę zawodową mogę połączyć z największą pasją jaką jest dla mnie wędkarstwo. Łowiłem na wszystkich kontynentach poza Antarktydą, a przez lata pracy w Eventur zorganizowałem kilka tysięcy wędkarskich wypraw, w tym wiele pionierskich jeśli chodzi o polski rynek wędkarskich podróży. Konstruowałem wszelkie możliwe wyjazdy „szyte na miarę” - od stosunkowo prostych na polskie łowiska tuż pod domem aż po zajmujące miesiące czasu przygotowań ekspedycje w najdalsze i kompletnie dzikie zakątki naszej planety. Będzie mi niezmiernie miło opiekować się Wami podczas którejś z kolejnych podróży i obiecuję, że zrobię wszystko abyście ze wspólnego wyjazdu wrócili zadowoleni.
Łowię właściwie tylko drapieżniki i lubię je wszystkie. W Polsce uganiam się za boleniami, w Skandynawii za szczupakami, sandaczami i okoniami. Do Hiszpanii podróżuję na sumy i olbrzymie pstrągi. Cenię sobie trudne i dalekie wyprawy, które wymagają żmudnych przygotowań i dobrego rozpracowania logistycznego. Im dalej i ciężej tym bardziej mi się podoba, choć na miejscu czasem zdarzają się przeróżne niespodzianki. Regularnie łowię w oceanach, szczególnie wielkie tropikalne drapieżniki jak karanksy (GT), tarpony, tuńczyki czy rekiny. W 2009 roku rozpocząłem swoją przygodę z wędkarstwem muchowym, która trwa nieprzerwanie do dnia dzisiejszego i bardzo mi się podoba. Myślę, że mogę powiedzieć o sobie „wędkarz uniwersalny” i jeśli w łowisku pływa jakaś „niezła” ryba to uczynię co w mojej mocy abyście ją złowili!
Prywatnie jestem tatą dwójki cudownych dzieciaków, które próbuję zaszczepić wędkarstwem i podróżowaniem. A poza łowieniem ryb lubię fotografię, biwakowanie, stare samochody i porządnego, klasycznego rocka.
Moja dłoń zacisnęła się na dolniku wędki po raz pierwszy w wieku 3 lat i od tego czasu kija już nie puściłem. Wędkarstwo jest dla mnie wszystkim i nie umiałbym bez niego żyć - tak jak bez powietrza. Przebywanie nad wodą to kolekcjonowaniem emocji, przeżyć i widoków, a nawet zapachów. Nie ma nic wspanialszego niż wschód słońca i poranny chłód, niż gęsta mgła, niż widok budzącego się dnia. To jest prawdziwe życie!
Uwielbiam odkrywać nowe miejsca i nieznane łowiska. Moje serce skradła środkowa Wisła, jednak staram się łowić wszędzie tam gdzie uda mi się dojść, dopłynąć, dojechać lub dolecieć. Swój urok mają dla mnie wielkie oceany, zbiorniki zaporowe, jeziora. Ale także maleńkie, zapomniane bagienka - każda woda ma swoje, skryte pod powierzchnią tajemnice.
Łowiłem na wielu łowiskach europejskich (Szwecja, Norwegia, Hiszpania), ale również na innych kontynentach (Meksyk, Kenia). Moimi ulubionymi gatunkami ryb są sandacze oraz bolenie, choć monotonia jednego łowiska i jednego gatunku ryby jest dla mnie na dłuższą metę nie do zniesienia. Najpiękniejsze dla mnie jest to, że wciąż cieszy mnie każda złowiona ryba. Życie jest jedno i trzeba tak żyć, aby na starość móc się uśmiechnąć i pomyśleć - "było warto".
Nazywam się Robert Taszarek, wędkuję właściwie od zawsze, a profesjonalnym przewodnictwem wędkarskim w Skandynawii zajmuję się od lat 90-siątych. Wspólnie z klientami byłem wielokrotnie na norweskich łowiskach w Steigen, Vestfjorden, Arnoy, Lyungseidet, Hitrze i innych. Do Norwegii jeżdżę od marca do października, czyli przez okrągły sezon. To pozwoliło dobrze poznać mi specyfikę łowienia na oceanie, a teraz to doświadczenie przekazuje klientom podczas wspólnych wyjazdów. Moje najważniejsze motto to bezpieczeństwo klientów na wodzie, co ma szczególne znaczenie właśnie w Norwegii. Z biurem Eventur współpracuję nieprzerwanie od prawie 10 lat. Jestem rezydentem w ich wędkarskich bazach w szwedzkich szkierach (Gamleby, Gryt, Valdemarsvik) oraz opiekuję się grupami w Norwegii i Hiszpanii. Największą frajdę podczas wędkowania sprawia mi odnajdywanie nowych, zupełnie niespodziewanych miejscówek oraz konstruowanie własnych, oryginalnych przynęt na drapieżniki. Pasjonuję się także wędkarską fotografią. Przez wiele lat byłem trenerem polskiej kadry spinningowej i wspólnie zdobyliśmy Mistrzostwo Świata!
Zapraszam na wspólne przygody w cudownej Skandynawii. Zapolujmy razem na rekordowe szczupaki, sandacze, dorsze czy halibuty. Postaram się aby Wasze wędkarskie sny stały się tam rzeczywistością!
Wędkarstwo jest moją filozofią życia i największą pasją od blisko trzydziestu lat. Próbowałem wielu wędkarskich metod, choć spinning jest na pewno ulubioną. Szczupaki, sandacze, pstrągi oraz lipienie – to gatunki, które łowię najczęściej na spinning, trolling, vertical jigging oraz sztuczną muchę. Lubię jednak polować także na rekordowe ryby w norweskich głębinach i od wielu lat podróżuję do tego pięknego kraju (przede wszystkim na wyspy Soroya oraz Sula), który oferuje niewyobrażalne dla polskiego wędkarza możliwości. W wolnym czasie łączę pasję z dodatkową pracą opiekuna i przewodnika na wędkarskich wyprawach. Wędkowałem w Szwecji, Norwegii, Niemczech, Słowenii, Hiszpanii, Kenii i Kanadzie. Nigdy nie spoczywam na laurach i ciągle udoskonalam swoją technikę wędkarską. Dużo na wodzie kombinuje i chętnie dzielę się zdobytym doświadczeniem z klientami. Przecież Ich sukces w tej pracy jest najważniejszy. Od wielu lat współpracuję z firmą Eventur i staram się, żeby uczestnicy wracali z wypraw cali i zdrowi, a przede wszystkim nasyceni wędkarskimi wrażeniami. Zapraszam na wspólne wędkarskie wyjazdy. Miło mi będzie być Waszym przewodnikiem!
Nazywam się̨ Mateusz Żurawski i pochodzę̨ z Kostrzyna nad Odrą. Jest to niewielka miejscowość́, pięknie położona w dorzeczu Odry i Warty. Pasję do wędkowania zawdzięczam swojemu Tacie. To on zabrał mnie pierwszy raz nad rzekę̨. Oraz wujowi, który pokazał mi pierwsze podstawy wędkarstwa spinningowego. Gdy byłem ośmioletnim chłopcem, Ojciec zabierał mnie głównie na spławikowo-gruntowe zasiadki. Wtedy łapałem pierwsze klenie, jazie i leszcze. Wody w Odrze upływało a ja coraz bardziej zaczynałem się jednak interesować́ drapieżnikami. Pierwsze spiningowe próby to były wyprawy na Postomię za szczupakami i okoniami. Od razu wiedziałem, że spinning, to droga, którą pójdę. Po kilku latach z Postomii przeniosłem się nad Wartę i dalej na Odrę. Pewnego pamiętnego dnia na jednej z odrzańskich główek złowiłem trochę przypadkowo swojego pierwszego bolenia, który miał 84 cm – ogromna ryba! To był moment kiedy zmieniło się moje wędkarstwo, a ja zakochałem się w rapach. Ta miłość trwa do dziś. Od ponad 10 lat rozpracowuję bolenie w okolicy Kostrzyna, który moim zdaniem jest najlepszym miejscem do łowienia rzecznych rap w Polsce. Łowię zarówno po polskiej jak i niemieckiej stronie rzeki. Wciąż szukam nowych miejscówek, patrzę jak zmieniają się stare z każdym przyborem wody. Robię własne przynęty, które z powodzeniem testuję potem nad wodą. W każdym sezonie łowię setki boleni, z których wiele przekracza 70 cm, a kilka-kilkanaście przekracza 80 cm. Mam też na koncie medalowe jazie oraz klenie, których nie brakuje na mojej Odrze. Zapraszam Was na wspólne wyprawy, na których postaram się przekazać Wam tajniki wielkorzecznego spinningu!