Reportaże / Tomek Wieczorek / Szwecja
Przyjęło się, że jesień w północnej czy nawet środkowej Szwecji to już czas po sezonie. Ale moim zdaniem wczesna jesień to jeden z najpiękniejszych i najlepszych wędkarsko okresów w całym roku. Odbyłem już w tym czasie wiele wypraw i praktycznie zawsze wracałem z nich zadowolony. Nie inaczej było i tym razem.
Wyjątkowy (niestety w negatywnym tego słowa znaczeniu) rok wymusił również wyjątkowy termin na moją pierwszą „covidową” wyprawę do Skandynawii. Mimo dość późnego terminu z premedytacją pojechałem wysoko na północ, a w zasadzie w sam przedsionek Laponii, czyli do mojego ulubionego rejonu Bräcke. Może się wydawać, że koniec września czy początek października to już zbyt późna pora na wędkowanie w tych stronach. Ja jednak uważam, że jeżeli ryb w łowiskach jest bardzo dużo, a w Bräcke tak właśnie jest, to każdy termin – dopóki jeziora nie będą skute lodem – jest dobry. Oczywiście jeżeli ktoś lubi łowić z lodu, wtedy złego czasu na wyprawę w ogóle nie ma.
Jesień w „przedsionku Laponii” przywitała nas zielonymi drzewami! Nie było oczywiście upałów, ale w miarę lekka odzież dawała duży komfort wędkowania. Kilka dni spędziliśmy w poszukiwaniu szczupaków i okoni. Wyniki były bardziej niż zadowalające. Zabrakło jedynie „metrówek”, ale w tym temacie nie ma złotej recepty ani jakiegoś super pewnego terminu. Trzeba po prostu łowić, łowić i jeszcze raz łowić, no i przy tym liczyć na odrobinę szczęścia.
Ryby, rybami, ale jesień rozpieszczała nas też widokami. Zaczęło się na zielono, ale każdego następnego dnia zalesione wzgórza między którymi przyszło nam wędkować, raczyły nas coraz to nowymi kolorami. Pojawiła się żółć, potem czerwień i brąz na drzewach, były też krwistoczerwone zachody słońca.
Na deser zafundowaliśmy sobie dwa dni wędkowania na rzece Gimån. Pstrągi można tam łowić aż do końca września. Woda była tym razem wyjątkowo niska i w związku z tym na bystrzach łowiło się dość trudno. Satysfakcja z każdej, nawet niewielkiej ryby, była jednak gigantyczna. Nasze dni wypełniały spacery po wielkich skałach po środku rzeki, precyzyjne rzuty i fantastyczne brania pstrągów. Mówiąc szczerze zakochałem się w Gimån i już odliczam dni do następnego sezonu. Gorąco liczę na to, że z pierwszym wyjazdem nie będę musiał czekać aż do jesieni (chociaż jesienią też mam zamiar ponownie wybrać się na północ Szwecji).
Tomek Wieczorek
Witam serdecznie wszystkich Wędkarskich Podróżników!
Nazywam się Piotr Motyka i jestem gospodarzem oraz redaktorem tego bloga.
Na blogu znajdziecie wiele moich tekstów, zdjęć oraz reportaży, ale także materiały autorstwa moich Kolegów „po kiju”. Część z nich prezentowana jest również na stronie fishingexplorers.com, inne tylko tutaj. Tematem są wędkarskie podróże, a wszystko adresowane jest do ludzi, którzy tak jak my je kochają.
Zapraszam serdecznie!