W tym roku nasze biuro postanowiło zająć się trochę zaniedbanym do tej pory segmentem zimowego wędkarstwa podlodowego. Pierwszy wyjazd studyjny odbył w marcu Tomek Wieczorek, który pojechał do środkowej Szwecji na zaproszenie miejscowych organizatorów. A już w kilka dni po nim do odległej szwedzkiej Laponii wyruszyła pierwsza grupowa impreza Eventuru. Celem były szczupaki, okonie i palie, a łowiskami znane już nam jeziora i rzeki zlokalizowane wokół miasteczka Arvidsjaur.
Zimowa Laponia okazała się krajem jak z baśni. Tam dopiero można zobaczyć prawdziwą zimę: olbrzymie zwały bielusieńskiego śniegu, skrzypiącego pod butami na dwudziestostopniowym mrozie, wielkie sople zwisające spod dachów, psy lub skutery śnieżne ciągnące sanie z turystami. Gdy wieczorem zacznie sypać świeżutki biały puch, w oknach szwedzkich domów zabłysną światełka świec, a wokół nas po horyzont widać tylko zielone, ośnieżone świerki, potężne zaspy i bezkresne lapońskie pustkowia – sceneria przypomina nam świat z książek Andersena. Serce w człowieku rośnie i od razu wszystko staje się piękniejsze, a my przestajemy myśleć o jakichkolwiek problemach...
Wyprawa trwała na miejscu tylko cztery dni (polecieliśmy samolotem z przesiadką w Sztokholmie), ale były to dni wypełnione aktywnością od rana do nocy. Wędkowaliśmy codziennie po ok. 6-7 godzin. Do tego doszły przejazdy skuterem śnieżnym przez lasy i pokryte lodem bagna, smaczne posiłki przy ognisku, nocleg w samotnej leśniczówce opalanej kozą. Na pewno wymagało to wszystko większego wysiłku i samozaparcia niż wyprawa latem, ale bezwzględnie warto było spróbować – ten wyjazd można zaliczyć do tak zwanych „przygód życia”.
Jeśli chodzi o wędkarskie wyniki to nie były one złe, choć oczekiwana metrówka tym razem nie została wyjęta. Padło za to wiele innych ryb, a szczególną satysfakcję sprawiły nam alpejskie palie, których ubarwienie na tle zimowej scenerii wydawało się jeszcze piękniejsze, jeszcze bardziej intensywne. Ponadto były szczupaki, okonie, a nawet arktyczne lipienie złowione w rzece Byske. Była też złamana na największej rybie wędka...
Póki co zapraszamy do obejrzenia naszej mini-galerii, a pełna relacja z wyprawy znajdzie się wkrótce na naszym blogu.
23.03.2018