O łowisku

Previous Next

W południowej Szwecji ciężko znaleźć wodę, w której w ogóle nikt nie łowi. Te nieliczne są schowane gdzieś po lasach i w dodatku całkiem prywatne. Takie jest właśnie Malmingen – nasza nowa oferta dla Państwa. To jezioro absolutnie wyjątkowe. Znamy je już od kilku lat, ale dotąd było tylko celem jednodniowych wypadów. Dopiero od sezonu 2022 nasi klienci będą mogli spędzić tu swój pełny wędkarski urlop.

„Tajne bajoro”

Malmingen to całkowicie prywatne jezioro, którego współwłaścicielem jest nasz wieloletni szwedzki partner działający nad położonym niedaleko Storsjön. Dotychczas było ono dodatkową, jednodniową opcją dla klientów przebywających właśnie nad tym akwenem. Przez cały rok na Malmingen wędkowało zatem co najwyżej kilka-kilkanaście osób. Można więc śmiało powiedzieć, że jest to woda bez jakiekolwiek wędkarskiej presji. Od sezonu 2022 postanowiliśmy zmienić dostępność tego akwenu i dać Państwu możliwość wyjazdu konkretnie nad to jezioro i spędzenia na nim całego, tygodniowego urlopu. Nadal pozostanie to jednak łowisko bardzo kameralne i dostępne dla nielicznych grup wędkarzy. Będziemy oferować ten zbiornik dla maksymalnie jednej grupy jednocześnie (nie więcej niż 2 łódki tygodniowo). Chcemy, aby wędkowanie Malmingen było produktem ekskluzywnym, dlatego po każdym turnusie wędkarskim będzie następowała obowiązkowa tygodniowa przerwa od wędkowania, co umożliwi rybom niezbędny odpoczynek.

Malmingen jest jak na szwedzkie warunki zbiornikiem niewielkim – ma powierzchnię około 250 hektarów (z czego można wędkować tylko na prywatnej części należącej do naszego kontrahenta, która ma około 150 hektarów). Dostęp do tej niej mają tylko nasi klienci i nie może tam wędkować nikt więcej. Jezioro w całości otoczone jest gęstym lasem i położone kilka kilometrów od najbliższego domostwa. Znaczna część brzegu porośnięta jest gęstymi jak na tą część Szwecji trzcinowiskami, jest też sporo miejsc z grążelami i rdestnicą. Wokół nie brakuje również typowych dla południowo szwedzkiego krajobrazu skał, wysp, przesmyków.

Olbrzymim plusem tej wody jest bardzo ciekawe ukształtowanie dna – są tam górki podwodne, blaty, kilka ciekawych raf z kamieniami oraz ciągnąca się wzdłuż jeziora kilkunastometrowej głębokości rynna - idealne miejsce do trollingu. Słowem - zbiornik oferuje znakomite warunki do wędkowania miłośnikom spinningu, sztucznej muchy, tzw. „verticala” oraz trollingu. Populacja ryb jest bardzo duża, rzadko niepokojona i nawet średnio zaawansowani wędkarze mogą liczyć na sukcesy w połowie pięknych szczupaków i okoni.

Malmingen to nie tylko wielkie szczupaki.

Złota „godzina”

A oto ciekawa opinia o jeziorze Malmingen naszego kolegi Tomka Wieczorka, który jest jednocześnie doświadczonym wędkarzem i wybitnym ekspertem w połowie drapieżników:

„Jezioro Malmingen odwiedziłem kilkukrotnie. Zawsze były to pojedyncze dni przy okazji pobytu nad sąsiednim Storsjön. „Tajne bajoro”, bo tak roboczo nazwaliśmy tą niezwykłą wodę, zawsze było dla mnie łaskawe i rzetelnie przepracowaną dniówkę, opłacało kilkoma, a czasem kilkunastoma pięknymi rybami. Jednego wieczoru nie zapomnę jednak nigdy. Kiedyś razem z moim tatą i znajomym Tomkiem zrobiliśmy sobie przerwę od szukania sandaczy na Storsjön. Postanowiliśmy w zamian wyskoczyć właśnie na Malmingen. To długi i ciepły czerwcowy dzień z bezchmurnym niebem.

Jak zwykle na wodzie zameldowaliśmy się wcześnie rano, mając w planach w miarę dokładne obłowienie całego zbiornika. Popłynęliśmy w jego północną część i powoli, sukcesywnie, czesaliśmy brzeg, kierując się w dół mapy. Szczupaki współpracowały dość chętnie i co kilka chwil na którejś z wędek meldował się zdrowy „sześćdziesiątak”. Koło południa brania ustały, więc w ramach odpoczynku postanowiliśmy popływać trochę po najgłębszej części jeziora metodą tzw. „dorożki”. To był strzał w dziesiątkę. Okazało się, że duże szczupaki nie brały na przybrzeżnych płyciznach, ponieważ patrolowały kilkunastometrową wodę, napychając brzuchy wśród stad drobnicy. Brania były rzadsze, ale za to każda ryba mieściła się w przedziale 90 plus, a kilka z nich przekroczyło metr długości. Do wieczora obłowiliśmy również kilka płytkich raf na południu jeziora. Bilans dniówki na „tajnym bajorze” wyniósł kilkanaście szczupaków na głowę, w tym kilka ryb ponad metrowych. W pełni usatysfakcjonowani i trochę zmęczeni postanowiliśmy powoli kończyć wędkowanie.

Popłynęliśmy więc na główne ploso, do miejsca gdzie zostawia się łódki. Słońce powoli kładło się na okalającym jezioro lesie. Mimo tego, że dzień nasycił na wędkarsko, Tomek wypalił w pewnej chwili: „Panowie, jeszcze 15 minut. Zróbmy tę górkę z kamieniem blisko przystani.” Ową górkę obławialiśmy już rano i nie było przy niej śladu życia. No, ale cóż było robić… Zakotwiczyłem łódź na 4 metrach. Woda wokół nas była tylko lekko zmarszczona, a słońce rzucało miękkie żółte światło. Ogarnęło nas dziwne uczucie, że pod wodą w okolicach naszej górki z kamieniem tym razem jest życie...

Już pierwszy rzut Tomka pokazał, że trafiliśmy na kolację w której uczestniczą sami „trzycyfrowi” goście. Rzut, mocne branie, kilka minut holu i „stówka” na pokładzie. Potem kilka zdjęć i do wody. Mój rzut - siedzi! Znów metrowa ryba. Następny rzut - zacina Tomek. Długi, emocjonujący hol i melduje się szczupak 108 centymetrów, który zostaje „rybą dnia”. To było absolutnie magiczne zwieńczenie całodziennej sesji - przeżyliśmy kilkanaście minut cudownego żerowania gigantycznych „esoksów”. Oczywiście tak nagle jak kolacja się zaczęła, tak szybko się skończyła. To jednak była jedna z tych chwil dla której inwestujemy czas, pieniądze i każdą wolną chwilę na naszą wędkarską pasję. Coś do czego wraca się myślami nawet po wielu latach. Tym bardziej cieszę się, że Malmingen od sezonu 2022 da szansę na takie wspomnienia również naszym klientom.

Tomasz Wieczorek