Nasza tradycyjna jesienna wyprawa na niemiecką Rugię odbyła się w tym roku w końcu października. W programie były oczywiście połowy sandaczy.
Trafiliśmy, jak to często ostatnio bywa, na dosyć zaskakujące zjawiska pogodowe. Nie tyle ze względu na ich charakter, bo jesień zwykle bywa nad Bałtykiem wietrzna, ale na skalę. Dosłownie dwa dni przed naszym przyjazdem nad krajem związkowym Meklemburgia-Pomorze przeszedł dosłownie huragan. Wiatr był tak silny, że łamał konary drzew, niszczył łodzie w portach, a nawet spowodował ofiary śmiertelne na wyspie Fehmarn. Popychana wiatrem woda wystąpiła z morza niczym tsunami, zalewając łąki i drogi. Nie pozostało to bez wpływu na naszą wyprawę, gdyż port, gdzie nasz przewodnik trzyma swą łódź, również został zalany. Spowodowało to pewne perturbacje organizacyjne, ale na szczęście udało nam się zgonie z planem wypłynąć przez 3 dni na ryby.
Wyniki?
Tradycyjnie złowiliśmy dużo ryb, w czym zasługa naszego znakomitego przewodnika. Umiał on dopasować wybierane miejscówki oraz taktykę łowienia do niespodziewanych warunków, jakie zapanowały. Największy sandacz miał ponad 100 cm (!), a przeciętnie padały sztuki w wymiarach 45-60 cm. Złowiliśmy również sporo okoni.
Tak więc Rugia już od wielu lat nie zawodzi i dostarcza nam regularnie masę wędkarskich wrażeń. W nowym sezonie 2024 zapraszamy oczywiście wszystkich chętnych do rezerwacji! Na takie kilkudniowe wypady (3 dni łowienia, 4 pobytu) nie potrzeba nawet brać dłuższego urlopu z pracy. Wystarczy przedłużony weekend. A i trasa do pokonania samochodem nie taka znów długa. Zatem naprawdę warto spróbować!
26.10.2023