Aktualności

Wrześniowy sandacz

Rugia jest zawsze dobra!


W tym roku tradycyjny kilkudniowy wyskok na Rugię zaplanowaliśmy na wrzesień, a nie jak zwykle na październik. Nie miało to wielkiego wpływu na wyniki – ryby jak zwykle dopisały znakomicie!

Można nawet powiedzieć, że było jeszcze lepiej, bo brały tym razem głównie ryby duże, a w ogóle wymiarowych było statystycznie znacznie więcej niż niewymiarowych, co jest jednak pewnym zaskoczeniem. Grzegorz jak zwykle znakomicie „rozpracował” wodę i pływaliśmy codziennie „jak po swoje”.

Złowiliśmy w trzy dni ponad setkę tych cenionych ryb. Cenionych i przez wędkarzy i przez smakoszów. Co do tego chyba nikt nie ma wątpliwości i już cieszę się na fenomenalną rybę „po grecku”, którą z przywiezionych sandaczowych filetów przygotuje zaraz moja żona. To wielki bonus tych wypadów na Rugię, bo tak wspaniałej świeżutkiej ryby nie uświadczysz w żadnym warszawskim sklepie. A co do sandaczy z Rugii – mam do nich trochę inny stosunek niż np. do szwedzkich szczupaków – filety z przyjemnością prawie zawsze zabieram do domu, choć na miejscu też chętnie zjem.

Na samej Rugii też pokosztowaliśmy wielu innych rzeczy, bo nigdy nie zapominamy o tamtejszych wędzonych węgorzach – dzikich bałtyckich, a nie tuczonych w chińskich stawach – a także o fantastycznej niemieckiej metce, świeżutkiej prosto „od rzeźnika”, o niemieckiej wątrobianej pasztetowej czy niemieckim piwie z lokalnego mikrobrowaru. Pokosztowaliśmy także matjasów z czosnkiem oraz wędzonej palii ze sprawdzonej wędzarni „Alte Pommernkate”, znanej nam od lat.

No, ale wędkarskie aspekty były oczywiście na pierwszym miejscu, tak jak być powinno. Ryb sporych było naprawdę dużo. Padła osiemdziesiątka i kilka siedemdziesiątek piątek oraz siedemdziesiątek, a ryb ponad sześćdziesiąt zaliczyliśmy ze dwadzieścia. Brały w zależności od dnia bardzo różnie – raz z dna „na wleczonego”, innym razem znacznie wyżej na mocno podbijaną gumę. Zawsze trzeba było trochę pokombinować, zanim człowiek wstrzelił się we właściwy rytm i właściwą w danym momencie technikę. Porady Grzegorza były i tu bezcenne. Przyłowem był oczywiście ładny okoń, a jeden duży szczupak obciął niestety żyłkę w moment po braniu.

To był kolejny świetny czas spędzony na Rugii. Dziękujemy Grzesiu za Twoją fachowość i troskliwą opiekę!

Piotr Motyka

Stralsund, wrzesień 2024

Galeria zdjęć




Nasi konsultanci

Maciek Rogowiecki Tomasz Wieczorek

Siedziba biura

EVENTUR FISHING
ul. Roentgena 23 lok. 21
02-781 Warszawa
biuro czynne od poniedziałku do piątku w godzinach 09.00-17.00
telefon: + 48 22 894 58 12