Nasz blog wędkarski

Czerwcowe koski (2)

Pstrągi z Viitasaari

Z archiwum wypraw / Piotr Motyka / Finlandia

Gmina Viitasaari jest położona w Centralnej Finlandii i słynie z dużej ilości jezior – jest ich tam w sumie aż 230. Jeziora są połączone wartkimi, krótkimi rzekami, zwanymi przez Finów „koski”, które tworzą znakomite środowisko życiowe dla pstrągów potokowych, znajdujących tam dużo tlenu i niesionego z nurtem pokarmu.

Koski należą do ulubionych łowisk fińskich wędkarzy, którzy, podobnie jak wszyscy Skandynawowie, uznają przede wszystkim ryby z płetwą tłuszczową. Tylko pstrągi, łososie, trocie i palie są dla nich warte zachodu. Pozostałe gatunki nie wzbudzają już tak wielkich emocji, choć szczupaki, sandacze i okonie też tu się łowi. Królem wszystkich łososiowatych jest oczywiście łosoś atlantycki, jednak to ryba trudna do złowienia i wstępująca do rzek okresowo. Podobnie jest z trocią wędrowną. Z kolei na palie trzeba wybrać się na daleką północ, na tereny górzyste i pustkowia Laponii.

Natomiast pstrąg potokowy, zwany przez Finów „taimen”, jest stosunkowo łatwy do znalezienia właśnie w rzekach zwanych „koski”, których jest w Finlandii wielka ilość – szczególnie w jej centralnej części. To czyni go rybą numer jeden tego kraju, a Finlandię jednym z głównych pstrągowych rajów na mapie Europy. Złote ryby ozdobione w czarne i czerwone kropki dorastają w Finlandii do słusznych rozmiarów, a łowienie sztuk, za które w Polsce można otrzymać medal, nie jest tam niczym szczególnym.

W gościnie u Ville

Nasz czerwcowy wypad na pstrągowe koski środkowej Finlandii zaczęliśmy na łowiskach wokół miasteczka Saariijärvi, odnosząc kilka spektakularnych sukcesów, a ten krótki, bo dwudniowy zaledwie rekonesans mamy w planie zakończyć w rejonie Viitasaari. Potem jedziemy dalej na północ, do Szwecji i Norwegii, gdzie mamy w planie spędzić jeszcze wiele kolejnych dni na rozmaitych łowiskach.

Po przybyciu do Viitasaari zatrzymujemy się w kameralnym hoteliku, gdzie wita nas Ville – młody człowiek, który zajmuje się wędkarstwem i turystyką aktywną na tych terenach. Po krótkiej powitalnej rozmowie umawiamy się na jutro, żegnamy naszego kolegę i zanurzamy w pachnącej świeżością pościeli. Jest cicho jak makiem zasiał, przez otwarte okna czuć aromat fińskiego lasu, a rześkie powietrze sprawia, że śpimy jak zabici.

Wczesnym rankiem po śniadaniu przyjeżdża po nas Ville i zabiera na pierwsze łowisko, którym będzie Kymönkoski. Nad wodę zajeżdżamy około godziny ósmej. Podobnie jak wczorajsze Muittarinkoski, także i to łowisko jest dość krótkie i przechodzi nad nim most drogowy. Łowić będziemy właśnie w pobliżu tego mostu, a także na ujściu rzeki do jeziora.

Woda jest typowa dla fińskich koski – ciemnobrunatna, ale bardzo czysta i zimna. Na tym odcinku widać w wodzie dużo głazów, bystrzyn i spienionych szypotów. Brodzenie jest trudne, z powodu nierównego dna i ostrych, śliskich głazów. Dlatego Zenek, który nie lubi daleko wchodzić do wody, a bardziej skupia się na technicznym obławianiu dużych zalegających w nurcie kamieni, pozostaje na brzegu i posyła przynętę precyzyjnie w upatrzone punkty. On nie zadowala się jednym czy dwoma przeprowadzeniami wabika w danym miejscu, a obławia je konsekwentnie przez kilka minut. Każde przeprowadzenie stara się wykonać nieco inaczej i pod innym kątem w stosunku do obławianego kamienia. Ta metoda przynosi zadziwiająco dobre efekty. Choć pstrąg nazywany jest rybą pierwszego rzutu, Zenek ma często branie w rzucie czwartym, piątym czy nawet dziesiątym na wytypowanym stanowisku.

Tak jest też teraz. Mój przyjaciel zacina w końcu na błystkę pstrąga i po krótkiej walce odciąga go od nurtu, a następnie wprawnie kieruje wyślizgiem na brzeg, pod swoje nogi. Szalejący pstrąg w końcu uspokaja się, a Zenek unosi go pewnym chwytem za kark do góry. Przez krótką chwilę oglądamy rybę. Pięćdziesiątak! Brawo Zenuś, kolejny raz pokazałeś klasę.

Mnie idzie dziś słabo – nie mam brań, pomimo że używam moich ulubionych, zwykle niezawodnych woblerków. Widocznie problem tkwi w wędkarzu, nie przynętach. Może jestem po prostu zmęczony po wczorajszym maratonie i niewystarczająco skoncentrowany. Mniej mi się chce, a to zwykle wystarczy, aby wyniki siadły. Za to łowiący w dole za mostem Michał w końcu zacina grubego „potoka” na przeciążona błystkę obrotową, która nawet w silnym nurcie schodzi w okolice dna. Pstrąg wywija typowe młynki, błyskając efektownie złocistymi bokami w ciemnych szypotach Kymönkoski. Hamulec terkocze, a Michał staje na głowie, aby nie dopuścić do zejścia ryby w dół, w spienioną kipiel, bo w miarę przedłużającego się holu plecionka może w końcu przetrzeć się na ostrych krawędziach głazów. Wytrwałość i zdecydowanie Michała w końcu przynoszą efekt – pstrąg daje się odciągnąć od głównego nurtu i na spokojnej wodzie blisko brzegu kapituluje ostatecznie lądując w podbieraku. Ma około pięćdziesięciu centymetrów i jest dość gruby, co wiosną nie jest tak oczywiste jak choćby w sierpniu. A więc kolejna piękna ryba!

Objazd innych łowisk

Gdy słońce zaczyna coraz intensywniej przygrzewać, ryby przestają dawać znaki życia. Dlatego po zjedzeniu lunchu Ville proponuje zmianę łowiska na inne. Okolica obfituje w kilka różnych koski, więc mamy spory wybór. Wybieramy jedno z najbardziej znanych – Huopanankoski. Poza pstrągami żyją tam lipienie.

Po kilkunastu minutach jazdy docieramy na miejsce. Huopanankoski przepływa pomiędzy jeziorami Vousjärvi i Muuruejärvi, na szlaku wodnym pomiędzy wielkim jeziorem Kivijärvi i jeziorem Keitele. Ma około 1 kilometra długości i spadek na poziomie 6,5 metra. W wodzie żyją dzikie pstrągi potokowe, jazie i lipienie, a w wyniku dodatkowych zarybień do wody trafiają pstrągi potokowe i lipienie z ośrodków hodowlanych. Wędkarstwo sportowe jest tu uprawiane już od początku XIX wieku, a najbardziej rozsławił to łowisko fiński pisarz Juhani Aho, aż dwunastokrotnie nominowany do nagrody Nobla w dziedzinie literatury. Jest autorem serii nowel, w których opisywał swoje wędkarskie przygody na Huopanankoski. Przyjeżdżał tam na wędkowanie nieprzerwanie przez 14 kolejnych lat.

Niestety, zauważamy w wodzie sporo wędkarzy. W sumie nic dziwnego, wszak dzisiaj mamy niedzielę. Decydujemy zatem, że odpuścimy sobie tym razem tę słynną wodę. Wykonujemy jedynie kilka zdjęć i oglądamy różne sektory rzeki. Może wrócimy tu kiedyś w dzień powszedni.

Potem objeżdżamy jeszcze okolicę, aby obejrzeć kolejne dwa łowiska – Hilmonkoski i Keihärinkoski. Ograniczamy się tylko do spaceru nad wodą, a Ville opowiada nam nieco o rybach, jakie tu można łowić. Są to oczywiście również pstrągi, ale także i lipienie. Szczególnie urokliwe jest Hilmonkoski, wijące się przez las. Odcinki spokojniejsze przeplatają się z szypotami, gdzie woda przelewa się z łoskotem przez wielkie głazy. Oddychamy z przyjemnością świeżym, leśnym powietrzem i podziwiamy naturę.

Przed wieczorem wracamy jeszcze na Kymönkoski, aby sprawdzić, czy pstrągi aby nie ożywiły się po zejściu słońca niżej nad horyzont. I faktycznie, Michał zacina niedaleko mostu kolejną rybę na błystkę obrotową. Po krótkie walce udaje mu się ją podebrać i zaprezentować do zdjęcia. Mnie nie udaje się tego dnia złowić pstrąga, choć na koniec notuję jeszcze branie na spokojnej wodzie przy połączeniu rzeki z jeziorem. Niestety, pstrąg nie zacina się i wieczorna sesja kończy się dla mnie fiaskiem.

Końcowy akord

Późnym wieczorem, a w zasadzie już nocą, bo około dwudziestej trzeciej, udajemy się jeszcze z Ville ponownie na Hilmonkoski. Słońce nie jest jeszcze całkiem schowane za horyzontem, ale w lesie pojawiają się wielkie chmary komarów. Musimy ubrać moskitiery, bo inaczej nie da się łowić. Ville twierdzi, że teraz szanse na rybę są znacznie większe, niż w ciągu dnia. Próbujemy zatem, ale jedyną zdobyczą jest lipień zacięty przez Michała na obrotówkę.

W pewnym momencie Ville pokazuje nam, że na środku, w okolicy spienionych szypotów, pstrągi rozpoczęły powierzchniowy żer. My nie widzimy wprawdzie niczego takiego, ale wierzymy mu na słowo. Zatem to świetna okazja, aby spróbować na suchą muchę. My nie mamy muchówek, ale Ville jest zapalonym muszkarzem i łowi praktycznie tylko tą metodą. Chwyta więc wędkę i wchodzi do wody po pas, po czym w dwie minuty, potykając się kilka razy na śliskich kamieniach, dociera w miejsce, do którego my nawet nie próbowalibyśmy dotrzeć – na sam środek rzeki.

Z wielkim zaciekawieniem obserwujemy jego odważną eskapadę i pierwsze rzuty. Jednak po kilku minutach tracimy zainteresowanie, bo nic się nie dzieje. Wracamy więc do rzutów naszymi spinningami. Pomimo naszych wysiłków, kolejne próby obławiania ciekawych cieni prądowych są bezskuteczne. Powoli tracimy wiarę i zaczynamy myśleć o powrocie. W pewnym momencie słychać jednak krzyk Ville. Kierujemy na niego wzrok i widzimy rozradowaną twarz i potężnie wygiętą wędkę. Po niełatwym holu wśród przewalających się przez kamienie spienionych bałwanów ryba w końcu daje za wygraną, a Ville chwyta ją w podbierak, po czym wyjmuje i unosi do góry. Jest piękny pstrąg, ma na pewno pół metra. Dzięki Ville za ten piękny nocny spektakl w promieniach zachodzącego słońca! I szacunek, bo udowodniłeś bracie swój wielki kunszt i pokazałeś kto tu rządzi.

Tym pięknym akcentem kończymy nasz dwudniowy pobyt na fińskich koskach. Połowiliśmy całkiem dobrze, choć jak zawsze pewien niedosyt pozostaje. Wracamy czym prędzej do naszego hoteliku i zmęczeni wskakujemy do łóżek, bo wczesnym rankiem czeka nas wyjazd w dalszą długą drogę.

Udajemy się na północ, w stronę zimowej stolicy Finlandii, czyli znanego z siedziby św. Mikołaja miasta Rovaniemi.

Piotr Motyka

Saarijärvi – Viitasaari, czerwiec 2009





Więcej o blogu

Witam serdecznie wszystkich Wędkarskich Podróżników!

Nazywam się Piotr Motyka i jestem gospodarzem oraz redaktorem tego bloga.

Na blogu znajdziecie wiele moich tekstów, zdjęć oraz reportaży, ale także materiały autorstwa moich Kolegów „po kiju”. Część z nich prezentowana jest również na stronie fishingexplorers.com, inne tylko tutaj. Tematem są wędkarskie podróże, a wszystko adresowane jest do ludzi, którzy tak jak my je kochają.

Zapraszam serdecznie!

Siedziba biura

EVENTUR FISHING
ul. Roentgena 23 lok. 21, III piętro
02-781 Warszawa

biuro czynne od poniedziałku do piątku w godzinach 09.00-17.00

telefon: + 48 22 894 58 12
faks: + 48 22 894 58 16